Agata Duda-Gracz

Agata Duda-Gracz

O Agacie…

agata.duda.gracz@siach.pl

Jest jedynym znanym mi reżyserem, który na początku prób piszę autorskie listy do postaci. Te listy są dla aktorów punktem wyjścia do budowania ról, zaczynem myślenia o świecie, jaki w zespole twórców przedstawienia zostanie powołany do życia i będzie istniał między wszystkimi zaangażowanymi w projekt, a między 19 a – powiedzmy – 21.30 także zaanektuje w siebie widownię. Bo teatr Agaty Dudy-Gracz, nieważne, czy operujący wielkim rozmachem czy mówiący głosem ściszonym, jakby na ucho do każdego widza z osobna, zawsze jest autonomicznym światem, który zasysa w siebie pozasceniczną rzeczywistość.

Dlatego jest to teatr wyrzekający się czwartej ściany, będący blisko widza, a jeszcze bliżej aktora, zawsze skupiony na człowieku. Stawia samemu sobie i nam najwyższe wymagania i najpierw samego siebie z nich rozlicza. Jest uczciwy, a skoro tak – bazuje na ryzyku i prawie do popełnienia błędu. Czasem towarzyszenie artystom w ich drodze nazywa się podróżą i zwykle można wyczuć w tym podejrzaną pretensjonalność i patos. Tym razem jednak jest inaczej. Nie bez przyczyny Agata Duda-Gracz skupia wokół siebie grupę Aktorek, Aktorów oraz ludzi z drugiej strony scenicznej rampy, aby towarzyszyli jej przy kolejnych wyzwaniach. Gdy ktoś raz pozna jej sposób pracy, zostaje nim naznaczony i czeka na przygody kolejne. Chce z Dudkiem, bo tak chętnie nazywają ją przyjaciele, pracować znowu i znowu. Tak tworzą się relacje głębokie i zwykle nie do wymazania, znaczone wspólnotą emocji i myśli. Relacje nie tylko na teatr, ale i na życie.

Kiedy jeszcze teatry wydawały programy do spektakli, owe listy Agaty Dudy-Gracz do postaci były ich nieodłączną częścią. Teraz pojawią się czasem w internecie, ale ciągle stanowią niezwykłe świadectwo dochodzenia do prawdy o bohaterze. A czasem bywa i tak, że wiele mówią i o samej artystce, czasem odsłania się w nich celowo albo przypadkiem. W każdym razie warto je czytać uważnie, bo są niezwykłym źródłem poznania tego teatru. Weźmy na przykład nie tak dawną inscenizację AD-G, zrealizowanego w Teatrze Śląskim Odysa i świnie, czyli opowieść mitomana. Tak w swoim liście mówi o sobie Telemach:

Opowieści mają sens tylko wtedy, kiedy są prawdą. Moją wersją prawdy. Tylko wtedy czemuś służą.
Nie lubię, kiedy ktoś opowiada za mnie. Gardzę kłamstwem. Jest wulgarne i nieprzydatne. Historie, które nie są prawdziwe, zabierają czas i nie dają niczego w zamian. Jestem romantykiem z urodzenia. Jestem patriotą z wyboru. Jestem jedynakiem z konieczności. Jestem historykiem z zamiłowania. Z zawodu zaś jestem mitomanem.

Tak mówi Telemach, choć w istocie mówi o sobie samej Agata Duda-Gracz.

Ojciec był i pozostał dla niej największym autorytetem, a jednocześnie człowiekiem, z którym najbardziej w życiu wojowała. Dziś opowiada o nim z pasją i fascynacją, jednak jakiś czas zajęło, by zrzuciła z siebie brzemię córki Jerzego Dudy-Gracza. Tym bardziej, że do Kaliguli, pierwszego przedstawienia Agaty zrealizowanego na dużej scenie Teatru Słowackiego wspólnie stworzyli scenografię, a jej spektakle – większe i mniejsze, czasem rozbuchane, a bywało, że i intymne – miały w sobie malarski oddech, co wskazywało również na rodowód artystki. Zawsze też były propozycjami na wskroś autorskimi, AD-G nikomu nie schlebiała, do nikogo nie mrugała okiem, nie próbowała działać na czyjekolwiek zamówienie. Takie podejście do własnej twórczości sprawiło, że od początku traktowana była jako twórca osobny, ktoś o na wskroś odrębnym charakterze scenicznego pisma, kto nie chodzi na skróty, a teatr traktuje jak wypowiedź totalną – wszystko albo nic.

Zaczynała od kameralnej acz niezwykle sugestywnej inscenizacji Abelarda i Heloizy z Dominiką Bednarczyk i Wojciechem Skibińskim na Scenie Miniatura Teatru Słowackiego w Krakowie i to była jej, absolwentki krakowskiej PWST, pierwsza artystyczna przystań. Stamtąd wyruszała w kolejne podróże.
Ważnym doświadczeniem okazali się Wybrani wg Jeana Geneta w kaliskim Teatrze Bogusławskiego, bo tam mogła zaryzykować do końca, dyrektor Robert Czechowski dał jej absolutną wolność. Stała się jedną z najważniejszych postaci łódzkiego Teatru Jaracza, gdzie powracała wielokrotnie, przygotowując autorskie parafrazy dzieł klasycznych – Gogola (Według Agafii), Szekspira (Otello wariacje na temat), Geneta (Balkon), Gombrowicza (Iwona, księżniczka Burgunda). Podobnie podeszła do Gogolowskiego Rewizora w Według Bobczyńskiego w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu oraz do Mary Stuart Hildesheimera w warszawskim Ateneum.

Z czasem wykrystalizowało się, że najważniejsze artystyczne domy Agaty Dudy-Gracz to wrocławski Teatr Muzyczny Capitol oraz poznański Teatr Nowy. W pierwszym przygotowała kilka wybitnych inscenizacji poszerzając znacząco terytorium poszukiwań w swoim teatrze, ale i gatunkowe granice przypisywane zwykle scenom muzycznym. Jej opus magnum, gdy idzie o Capitol, pozostaje grany do dziś Ja Piotr Riviere…, choć od premiery minęło lat dwanaście. Wokół angażującego wszystkie zmysły widowiska uformowała się grupa wiernych fanów, którzy traktują je jako coś więcej niż zwykły wieczór w teatrze. Stąd niesłabnące powodzenie Riviere’a – bilety rozchodzą się błyskawicznie.

W Tearze Nowym w Poznaniu wciąż w repertuarze pozostaje Będzie pani zadowolona czyli rzecz o ostatnim weselu we wsi Kamyk – wspaniała rozpisana na cały zespół aktorski opowieść o tym, jak rodzi się zło i skąd się bierze jego banalność.

W dorobku Agaty Dudy-Gracz jest dziś ponad pół setki inscenizacji. Nie sposób wymienić nawet większości, ale wymieńmy jeszcze mitologiczną Kumernis z Teatru Muzycznego w Gdyni – może jedyny jej spektakl tak bezwstydnie o miłości.

Teatr Agaty Dudy-Gracz zmienia się tak jak ona sama. Więcej w nim chyba dziś humoru, więcej gorzkiego dystansu do świata i do samej siebie. Dowodem tego są ostatnie przedstawienia układające się w nieformalny dyptyk o Wyspiańskim – Proszę Państwa, Wyspiański umiera z Teatru Słowackiego w Krakowie oraz Na kolana, panie Wyspiański przygotowane na Zamku Królewskim na Wawelu. Niewykluczone, iż dyptyk zamieni się w tryptyk, zamknięty inscenizacją rozgraną w scenerii Łazienek Królewskich w Warszawie. Jest na co czekać.

Poznaj cały zespół

Bartosz Satala

Bartosz Satala

Cezary Studniak

Cezary Studniak

Łukasz Wójcik-Zawierucha

Łukasz Wójcik-Zawierucha