Cezary Studniak

Cezary Studniak

O Cezarym…

cezary.studniak@siach.pl

Anioł? Demon? A może jeden i drugi? Gdy wychodzi na scenę, spojrzeniem ogarnia widownię, a potem zaczyna śpiewać, wydaje się, że jego głos nie do pomylenia z jakimkolwiek innym za chwilę rozsadzi ściany. Gdy podchodzisz do niego po spektaklu, aby podziękować za wieczór i za rolę, przytula cię tak mocno, że wydaje się, że zgniecie cię w swoich ramionach. Bo z Cezarym, z Cezim Studniakiem nic nie jest wystudiowane, pół na pół albo właściwie wykalkulowane, żeby było grzecznie, poprawnie albo broń Boże bezboleśnie. Z Cezim wszystko jest na full. Nie do podrobienia.

W internetowych notach piszą o nim aktor – śpiewak. No dobrze, to znaczy niedobrze, bo to hasło niczego, kiedy idzie o Studniaka nie oddaje. To znaczy niby wszystko się zgadza, bo gra i śpiewa, więc jest aktorem i śpiewakiem. Ale przecież jeszcze reżyseruje, w dodatku robi to coraz częściej i wydaje się, że właśnie inscenizowanie w coraz większym stopniu pochłania jego serce i uwagę. Jeszcze kieruje Przeglądem Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu, zatem zaprasza artystów uznanych, otwiera szeroko drzwi młodym, szuka punktów przecięcia między teatrem dramatycznym a piosenką, songiem, muzyką. Musi – wraz ze wspaniałym zespołem oddanych sprawie ludzi – ogarnąć organizacyjnie całe wydarzenie i jeszcze zadbać, by PPA konsekwentnie wymyślało się na nowo, poszerzało pole walki – jakby powiedział Michel Houellebecq.

Pochodzi ze Szczytna, nieopodal w olsztyńskim Teatrze Jaracza jako adept, a potem słuchacz tamtejszego Studium Aktorskiego, stawiał swe pierwsze na kroki na scenie. Spektakl, który można nazwać jego rzeczywistym debiutem, to był Pinokio według Collodiego reżyserowany przez Jacka Medweckiego. Studniak rozpoczął swoją drogą jak na siebie przystało, bo nie od jednej, ale od razu trzech ról. Grał w tym przedstawieniu kuglarza, kruka i clowna…

W Teatrze Jaracza jako adept pojawił się jeszcze w kilku przedstawieniach, po czym trafił do studium przy Teatrze Muzycznym im. Baduszkowej w Gdyni i tę szkołę ukończył. Po czym zaangażował się na pierwszy etat do Teatru Muzycznego, gdzie pozostał przez pięć sezonów, do roku 2002. Tam poznał, czym jest musical, bo grał dużo i intensywnie, przede wszystkim w pełnych rozmachu widowiskach ówczesnego dyrektora Muzycznego, Macieja Korwina. Rewolucja w teatrze muzycznym w Polsce miała dopiero nadejść, Cezi miał stać się jedną z jej twarzy i najbardziej charakterystycznych głosów, ale gdyński teatr, choć tradycyjny, miał wówczas swoją markę. Rozpoczął w nim pracę także Wojciech Kościelniak i losy obu artystów związały się na długo. Kościelniak wyreżyserował w Gdyni m.in. Hair, a Studniak zjawiskowo zagrał w nim i zaśpiewał Bergera. Spektakle Kościelniaka zyskiwały coraz większy, jak najbardziej zasłużony rozgłos, co zaprowadziło go do Wrocławia. To Wojciech Kościelniak przeprowadził niejako przeistoczenie Operetki Wrocławskiej w Teatr Muzyczny Capitol i stał na czele grupy, która przez lata miała nadawać mu ton i kształtować artystyczny wyraz. Byli w niej m.in. Magdalena Szczerbowska, Sambor Dudziński, Piotr Dziubek, Konrad Imiela. I był Cezary Studniak, przez lata w Capitolu barwa na wskroś oryginalna.

Zaczynał zatem jeszcze w Operetce, a potem w Capitolu zapisał na swej drodze wiele niezapomnianych postaci. U Kościelniaka był m.in. Rogożynem w Idiocie, Monstrum we Frankensteinie, Jeszuą w Mistrzu i Małgorzacie, u Agaty Dudy-Gracz Riviere’em, Kalibanem-On w Po Burzy i Makbetem, u Jana Klaty Chuckym i Adamem w Jerry Springer – The Opera oraz Valentinem w Lazarusie, grał w spektaklach Konrada Imieli, Pawła Passiniego, Jarosława Stańka, Michała Zadary, śpiewał songi Brechta i Weilla, Gainsbourga i Tymańśkiego częstokroć w przedstawieniach przez siebie samego reżyserowanych. Był jednym z tych, którzy sprawili, ze Capitol przestał być postrzegany jako scena stricte muzyczna, a stał się jednym z najważniejszych teatrów w kraju.

Cezi to jednak chodzący i kipiący wulkan, energia nieposkromiona, zatem z czasem i coraz więcej reżyserował. W swoim teatrze, ale i poza nim. Czasem tłumaczył na teatr muzyczny utwory, które bynajmniej z nim się nie kojarzył, jak Cesarza Kapuścińskiego w Capitolu. Innym razem bawił się literaturą i mieszał konwencje, jak w muzycznej adaptacji książki Doroty Masłowskiej Kochanie, zabiłam nasze koty w poznańskim Teatrze Nowym. Tam zgłębiał również mroki rosyjskiej duszy w Imperium oraz reżyserował zapadający w pamięć monodram Edyty Łukaszewskiej Porno.

Cezary Studniak to jest bowiem intensywność, niepohamowany apetyt na życie i na sztukę, chęć znoszenia wszelkich granic. Z jednej strony mrok, a z drugiej najczystszy liryzm, skroplona wrażliwość, serce na dłoni, nic do ukrycia. Nie od rzeczy mówi Cezi, że teatr to dla niego nawiązanie relacji, początek myśli do rozwinięcia i realna baśń o nieskończoności. Więc niech tak trwa owa baśń z wieloma niespodziankami…

Poznaj cały zespół

Agata Duda-Gracz

Agata Duda-Gracz

Bartosz Satala

Bartosz Satala

Łukasz Wójcik-Zawierucha

Łukasz Wójcik-Zawierucha